W latach trzydziestych XX wieku polityka zagraniczna Polski opierała się na utrzymywaniu równowagi w relacjach z dwoma wielkimi sąsiadami. Pokój ze Związkiem Sowieckim miał gwarantować zawarty 25 lipca 1932 roku pakt o nieagresji, który winien był obowiązywać do końca 1945 roku. Z Rzeszą Niemiecką natomiast 26 stycznia 1934 roku podpisano na dziesięć lat deklarację o niestosowaniu przemocy. Zawarte umowy międzynarodowe nie uchroniły jednak państwa polskiego przed napaścią obu zaborczych sąsiadów.
Podpisany 23 sierpnia 1939 roku w Moskwie przez ministra spraw zagranicznych Niemiec Joachima von Ribbentropa i jego sowieckiego odpowiednika Wiaczesława Mołotowa pakt o nieagresji wraz z dołączonym do niego tajnym protokołem dzieliły strefy wpływów i rozporządzały niepodległością suwerennych państw – dla Polski oznaczały IV rozbiór. 31 sierpnia 1939 roku ogłoszono w Polsce powszechną mobilizację na wypadek wojny z Niemcami.
1 września wojska niemieckie uderzyły na Polskę. Wraz z wypowiedzeniem przez Wielką Brytanię i Francję wojny Trzeciej Rzeszy konflikt polsko-niemiecki przerodził się w II wojnę światową. Przez pierwsze dwa tygodnie walk Związek Sowiecki utrzymywał pozory neutralności. 17 września 1939 roku nad ranem Armia Czerwona wtargnęła na terytorium Rzeczypospolitej na całej długości granicy, realizując w praktyce wspomniany pakt zawarty między Hitlerem i Stalinem.
Koncepcja obrony przed Niemcami legła w gruzach, a prowadzenie wojny na dwa fronty okazało się niemożliwe. Zaskoczenie oraz rozkaz naczelnego wodza marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza unikania walk z bolszewikami i ewakuacji na Węgry i do Rumunii stanowiły jedne z przyczyn, dla których żołnierze i oficerowie Wojska Polskiego masowo trafiali do niewoli sowieckiej. Zarazem władze polskie uznały, że Polska znalazła się w stanie wojny z ZSRS.
Jeńcy polscy w sowieckiej niewoli
Do końca września 1939 roku do niewoli sowieckiej trafiło 240–250 tys. polskich żołnierzy (w tym 8,6 tys. oficerów) i przedstawicieli innych służb mundurowych: strażników granicznych, policjantów, strażników więziennych itp.
Wobec braku możliwości przetrzymywania tak dużej liczby jeńców zwolniono, po rozbrojeniu, szeregowców i podoficerów pochodzenia białoruskiego i ukraińskiego, a pozostałych rozmieszczono w specjalnie w tym celu utworzonych dziesięciu obozach dla jeńców wojennych, nadzorowanych przez Ludowy Komisariat Spraw Wewnętrznych (NKWD).
Z uwagi na wciąż ogromne przepełnienie obozów władze sowieckie postanowiły w październiku i listopadzie 1939 roku zwolnić większość szeregowców i podoficerów polskiego pochodzenia, wywodzących się z terenów okupowanych przez ZSRS. Następnie, na podstawie porozumienia o wymianie jeńców, przekazano Trzeciej Rzeszy mieszkańców ziem zajętych przez jej wojska. W zamian Niemcy przekazały Związkowi Sowieckiemu znajdujących się w ich niewoli polskich żołnierzy pochodzących z terenów anektowanych przez ZSRS – głównie narodowości ukraińskiej i białoruskiej. Jesienią 1939 roku spośród przetrzymywanych w stopniu szeregowych i podoficerów w niewoli pozostało ok. 26 tys. Skierowano ich do obozów pracy – rówieńskiego, krzyworoskiego, jeleno-karakubskiego i zaporoskiego.
Innych jeńców, głównie oficerów, w liczbie ok. 8,6 tys. skoncentrowano w dwóch obozach – Kozielsku w obwodzie smoleńskim (obecnie kałuskim w Rosji) oraz Starobielsku w obwodzie woroszyłowgradzkim (obecnie ługańskim na Ukrainie). Policjantów, żandarmów, funkcjonariuszy Straży Więziennej, żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza (KOP) i Straży Granicznej, urzędników państwowych, osadników wojskowych, zidentyfikowanych agentów służb wywiadowczych i oficerów kontrwywiadu w liczbie ok. 6,5 tys. zgrupowano natomiast w obozie w Ostaszkowie w obwodzie kalinińskim (obecnie twerskim w Rosji).
Równocześnie na zagarniętych terenach Rzeczypospolitej przystąpiono do szeroko zakrojonych represji. Aresztowaniom z przyczyn politycznych podlegali przede wszystkim urzędnicy polskiego aparatu państwowego (w tym także oficerowie i policjanci, którzy nie trafili do niewoli), inteligencja, członkowie partii politycznych i organizacji społecznych, przemysłowcy, właściciele ziemscy, handlowcy, ludzie kultury, leśnicy, osoby ujęte w czasie przekraczania granicy i inni „wrogowie władzy sowieckiej”. Liczbę aresztowanych szacuje się na 108–112 tys., a liczbę zmarłych i zamordowanych na ok. 25,6 tys. (w tym ofiary Zbrodni Katyńskiej przetrzymywane w więzieniach Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi). Dodatkowo na zajętych terenach przeprowadzono cztery akcje deportacyjne, zsyłając około 320 tys. Polaków w głąb ZSRS.
W kozielskim obozie
W 1923 roku władze sowieckie zamknęły klasztor. W głównej cerkwi (jednej z sześciu) rozlokowano tartak, a skit zamieniono na dom wypoczynkowy NKWD im. Gorkiego. Polscy jeńcy wojenni trafili tu po zajęciu przez ZSRS wschodnich obszarów Polski. Pierwsze transporty z jeńcami wysłano do Kozielska 20 września 1939 roku. Funkcję naczelnika obozu sprawował kpt. armii Wasilij Korolow.
W zrujnowanych budynkach poklasztornych Kozielska przetrzymywano według stanu na 1 grudnia 1939 roku łącznie 4594 osoby, wśród których byli kontradmirał Ksawery Czernicki, czterech generałów: Bronisław Bohaterewicz (Bohatyrewicz), Henryk Minkiewicz, Mieczysław Smorawiński i ocalały Jerzy Wołkowicki, 24 pułkowników, 79 podpułkowników, 258 majorów, 654 kapitanów, 3420 innych oficerów i 7 kapelanów wojskowych. Siedemdziesiąt procent jeńców stanowili oficerowie rezerwy, wywodzący się z polskiej inteligencji: profesorowie, lekarze, prawnicy, inżynierowie, nauczyciele, dziennikarze i wielu innych. W Kozielsku przetrzymywano też jedyną kobietę zamordowaną w Lesie Katyńskim – pilotkę, ppor. rez. Janinę Lewandowską, córkę gen. Józefa Dowbor-Muśnickiego.
Obóz kozielski, podobnie jak pozostałe obozy dla polskich jeńców, nie był przygotowany na przyjęcie tak dużej liczby osób. W źle ogrzanych pomieszczeniach panował ścisk. Niedostatek wody i środków czystości sprawił, że ludzi zamęczały pluskwy i wszy. Nie dość, że liczba sanitariatów była niewystarczająca, to jeszcze ich nie czyszczono ani nie odkażano. Jeńcy spali pokotem w blokach na zestawianych piętrowych pryczach, często bez siennika i poduszek. Z czasem zaczęli nadawać poszczególnym blokom swoje nazwy. I tak generałowie mieszkali w „Bristolu”, a majorzy w „Domu starców”. Dawna cerkiew stała się „Grobowcem indyjskim”, był też „Hotel pod wszą” na „placu Nędzy”, „Cyrk”, „Filharmonia”, „Szanghaj”, „Małpi gaj”.
Dzienna racja żywności dla jeńca wynosiła 800 g chleba, 30 g cukru, porcję kaszy na śniadanie i zupy na obiad. Nieregularnie wydawano mięso, ryby i jarzyny. Raz w tygodniu oficerowie otrzymywali przydział herbaty, machorki, zapałek oraz mydła. Złe warunki obozowe sprawiły, że jeńcy zapadali na choroby płuc, przewodu pokarmowego, reumatyczne, awitaminozę. Opiekę medyczną w obozie sprawowali sami jeńcy – z wykształcenia lekarze.
Przetrzymywani w obozie polscy oficerowie podlegali regulaminowi, który zabraniał m.in. opuszczania go bez zezwolenia i przebywania w innym bloku niż własny. Po zmroku nie można było opuszczać baraków, w których przez całą noc musiały palić się lampy. Surowo zabronione było m.in. manifestowanie uczuć religijnych i patriotycznych, organizowanie zebrań, gra w karty. Spośród jeńców wskazywano osoby funkcyjne odpowiedzialne za czystość i porządek. Wyznaczono także starszego oficera obozu – został nim płk Ryszard Malinowski. Od listopada 1939 roku jeńcom zezwolono na prowadzenie korespondencji, która podlegała jednak cenzurze.
Działający w obozie oddział specjalny NKWD miał za zadanie prowadzenie ewidencji operacyjnej i sieci agenturalno-informacyjnej wśród jeńców. Do obozu skierowano majora bezpieczeństwa państwowego Wasilija Zarubina. Kulturalny, oczytany, władający językami, z wieloletnim doświadczeniem pracy za granicą, stanowił zaprzeczenie niewykształconych i prymitywnych obozowych funkcjonariuszy NKWD. Zarubin był jedynym pracownikiem obozowym, któremu jeńcy oddawali honory. Pomimo starań – np. udostępniał jeńcom książki ze swojej podręcznej biblioteki – udało mu się zwerbować zaledwie kilkudziesięciu jeńców z kilku tysięcy przetrzymywanych w Kozielsku. Prawdopodobnie to jego raport pomógł Berii podjąć decyzję o wymordowaniu Polaków przetrzymywanych w obozach w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku.
W obozach prowadzono również pracę polityczno-wychowawczą w duchu propagandy komunistycznej gloryfikującej osiągnięcia Związku Sowieckiego. Przez głośniki nadawano audycje radiowe z Moskwy, organizowano pogadanki i odczyty. Jeńcy mieli dostęp do sowieckiej prasy, mogli również korzystać z biblioteki dawnego domu wczasowego. W klubie wyświetlano filmy, m.in.: Aleksander Newski; Wołga, Wołga; Matka; Czapajew.
Jak zauważył ocalały z Kozielska porucznik Stanisław Swianiewicz, w cywilu wybitny sowietolog, profesor ekonomii i prawa: „Kozielsk więc można określić jako pewnego rodzaju zakład studiów nad mentalnością i właściwościami odmiennego typu ludzi, których w 1939 roku Związkowi Sowieckiemu udało się chwycić w swoje ręce dzięki sojuszowi z Hitlerem”.
Podjęte przez NKWD działania operacyjne i praca polityczna prowadzona w obozie nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Jak wynika z raportów NKWD, polscy jeńcy żywili wrogie uczucia wobec Związku Sowieckiego, deklarowali chęć prowadzenia walki i wyzwolenia ojczyzny z rąk obu okupantów. Zasypywali obozową komendanturę podaniami i petycjami, w których domagali się odesłania do kraju lub któregoś z państw neutralnych. Niewielu zadeklarowało chęć współpracy z władzą sowiecką.
Jeńcy bojkotowali regulamin, traktując go jako jeden z elementów sowieckiej indoktrynacji. Wbrew zakazom organizowano obchody świąt państwowych i religijnych. Duchowni odprawiali tajne nabożeństwa. W obozie przebywali też wyznawcy prawosławia, judaizmu i protestanci; przyjęte było uczestniczenie w ceremoniach innych wyznań. Zakaz obchodzenia świąt Bożego Narodzenia i wywiezienie 23 grudnia 1939 roku z obozu księży katolickich i innych duchownych wywołały powszechne oburzenie. W Kozielsku pozostał jeden kapłan – przebywający wówczas w karcerze ks. mjr Jan Ziółkowski.
Jeńcy prowadzili działalność samokształceniową: organizowali nielegalne odczyty i prelekcje wygłaszane przez przebywających w obozie wybitnych specjalistów. Ich tematyka obejmowała szerokie spektrum od teogonii Greków poprzez twórczość literacką Stefana Żeromskiego po balsamowanie zwłok. Prowadzono kursy języków obcych. W Kozielsku funkcjonowała również biblioteka stworzona przez samych żołnierzy z zabranych na wojnę książek. Nielegalnie wydawano gazety „Monitor” i „Merkuriusz”. Niemal instytucją obozową stały się sporządzane na podstawie wiadomości i artykułów codzienne „dzienniki mówione”.
Zakładano chóry, zespoły muzyczne i teatralne, m.in. dużą popularnością cieszyły się występy znanego poznańskiego satyryka ppor. Tadeusza Hernesa. W wolnych chwilach grano w szachy, karty czy nawet organizowano seanse spirytystyczne.
Likwidacja kozielskiego obozu jenieckiego rozpoczęła się 3 kwietnia 1940 roku. Tego dnia wyruszył do Gniezdowa, a stamtąd do Lasu Katyńskiego pierwszy transport 74 polskich oficerów. W kwietniu transporty odchodziły niemal codziennie. Ostatniego jeńca odesłano z obozu 20 maja. Jeńców do Smoleńska i Gniezdowa konwojował 136. Samodzielny Batalion Wojsk Konwojowych NKWD stacjonujący w Smoleńsku.
Zbrodnia
5 marca 1940 roku Biuro Polityczne Komitetu Centralnego Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików) [WKP(b)] podjęło decyzję, by sprawy 14,7 tys. osób znajdujących się w obozach dla jeńców wojennych w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie oraz 11 tys. aresztowanych, przebywających w więzieniach „zachodnich obwodów Ukrainy i Białorusi” rozpatrzyć w trybie specjalnym „bez wzywania aresztowanych i bez przedstawienia zarzutów, decyzji o zakończeniu śledztwa i aktu oskarżenia”, z zastosowaniem wobec nich najwyższego wymiaru kary – rozstrzelania.
Podstawę decyzji Biura Politycznego stanowiła notatka ludowego komisarza spraw wewnętrznych ZSRS Ławrientija Berii dla sekretarza generalnego WKP(b) Józefa Stalina, w której proponował rozstrzelanie polskich jeńców wojennych i więźniów, gdyż „wszyscy oni są zatwardziałymi, nierokującymi poprawy wrogami władzy sowieckiej”. Na notatce widnieją cztery własnoręczne podpisy „za” członków Biura Politycznego: Józefa Stalina, Klimenta Woroszyłowa, Wiaczesława Mołotowa i Anastasa Mikojana oraz adnotacje o głosowaniu „za” przez Michaiła Kalinina i Łazara Kaganowicza.
Rozpatrywanie spraw i podjęcie uchwały zlecono „trójce” NKWD ZSRS w składzie: pierwszy zastępca ludowego komisarza spraw wewnętrznych NKWD ZSRS Wsiewołod Mierkułow, zastępca ludowego komisarza spraw wewnętrznych NKWD ZSRS Bachczo (Bogdan) Kobułow i naczelnik 1. Wydziału Specjalnego NKWD ZSRS Leonid Basztakow. Wysyłkę skazanych prowadzono na podstawie list dyspozycyjnych przysyłanych z Moskwy, które w istocie były listami śmierci. Pierwsze trzy dokumenty z nazwiskami 343 osób dotarły do obozu ostaszkowskiego 1 kwietnia 1940 roku.
Do przygotowania i wykonania Zbrodni wyznaczono 125 funkcjonariuszy NKWD, którzy 26 października 1940 roku, tajnym rozkazem nr 001365, zostali nagrodzeni przez Ławrientija Berię „za pomyślne wykonanie zadań specjalnych” miesięcznym uposażeniem lub kwotą ośmiuset rubli.
Brak pełnego dostępu do dokumentów Zbrodni przechowywanych w Rosji sprawia, że do dziś nie znamy ostatecznej liczby oraz personaliów wszystkich ofiar. Badacze ustalili, że w ramach ludobójczej decyzji zamordowano 4415 jeńców obozu w Kozielsku (pochowanych w Lesie Katyńskim pod Smoleńskiem, w odległości około 2 km od stacji Gniezdowo), 6295 jeńców obozu w Ostaszkowie (rozstrzelanych w Kalininie w piwnicy siedziby NKWD i pochowanych w lesie w Miednoje) oraz 3820 jeńców obozu w Starobielsku (rozstrzelanych w piwnicy siedziby NKWD w Charkowie i pochowanych na skraju miasta, 1,5 km od wsi Piatichatki).
Wciąż nie znamy wszystkich szczegółów zbrodni dokonanej na polskich jeńcach z Kozielska. Wiemy, że część z nich zamordowano w Lesie Katyńskim, czego dowodzą choćby dzienniki odnalezione w dołach śmierci, w tym przytoczony tu dziennik Adama Solskiego czy relacja Stanisława Swianiewicza. Otwartym pozostaje pytanie, ilu z nich zamordowano nad dołami w samym lesie, a ilu w znajdującej się tam willi NKWD. Prawdopodobnie część jeńców rozstrzelano w więzieniu wewnętrznym NKWD w Smoleńsku. Pełny obraz Zbrodni skrywają wciąż niedostępne dokumenty przechowywane w archiwach Rosji.
Z zagłady trzech obozów ocalały 394 osoby. Liczną grupę stanowili jeńcy, o których przekazanie wystąpiły ambasada niemiecka oraz misja litewska w Moskwie w wyniku starań ich rodzin w okupowanej Polsce. Ponadto wśród ocalałych znaleźli się zwerbowani agenci, osoby, które wyraziły gotowość walki u boku ZSRS bądź ich wiedzę uznano za użyteczną. Oprócz tych 394 osób ocalała także część oficerów aresztowanych podczas pobytu w obozach i przewiezionych do więzienia NKWD na Łubiance w Moskwie.
W ramach Zbrodni Katyńskiej zamordowano także co najmniej 7305 osób przebywających w więzieniach na anektowanych przez Związek Sowiecki ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej. Na przekazanej w 1994 roku przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy tzw. liście ukraińskiej widnieją nazwiska 3435 więźniów przewiezionych m.in. ze Lwowa, Równego, Łucka, Tarnopola, Stanisławowa i Drohobycza do Kijowa, Charkowa i Chersonia, i tam zamordowanych. Pomimo starań ze strony władz polskich wciąż nie znamy personaliów 3870 więźniów z tzw. listy białoruskiej zamordowanych w Mińsku, a przywiezionych tam z Brześcia, Pińska, Baranowicz i Wilejki.
Rozstrzelanie polskich jeńców i więźniów w 1940 roku zostało połączone z decyzją o deportacji na 10 lat do Kazachstanu ich rodzin przebywających na terenach ziem wschodnich okupowanych przez ZSRS.
Zaginieni
Od końca marca 1940 roku do krewnych i bliskich przestała napływać korespondencja od polskich jeńców przetrzymywanych w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. Na długie lata stali się oni wyczekiwanymi z nadzieją zaginionymi na Wschodzie.
Po napaści Niemiec na Związek Sowiecki, rząd RP na uchodźstwie wznowił stosunki dyplomatyczne z ZSRS, a ze stanowiska, że oba państwa pozostawały w stanie wojny, faktycznie się wycofał. Zawarta 30 lipca 1941 roku przez oba rządy umowa normalizująca stosunki, tzw. układ Sikorski–Majski, przewidywała m.in. zwolnienie uwięzionych i zesłanych obywateli polskich oraz zapowiadała sformowanie wojska polskiego w ZSRS.
Z odległych więzień, łagrów i miejsc zsyłki zaczęli napływać do Tatiszczewa, Buzułuku i Tockoje chętni do wstąpienia do Polskich Sił Zbrojnych w ZSRS, na czele których stanął – zwolniony z moskiewskiej Łubianki – gen. Władysław Anders. Zaniepokojenie wzbudzał brak wśród przybyłych kadry oficerskiej. Pełnomocnik do spraw zaginionych, ocalały jeniec ze Starobielska rotmistrz Józef Czapski, pisarz i malarz, zbierał informacje o przebywających w ZSRS Polakach i interweniował w ich sprawie u Sowietów. Kiedy premier Sikorski i gen. Anders poruszyli tę kwestię w osobistej rozmowie ze Stalinem 3 grudnia 1941 roku, usłyszeli, że oficerowie „uciekli do Mandżurii”.
Odkrycie grobów
13 kwietnia 1943 roku Radio Berlin nadało komunikat o odnalezieniu w Lesie Katyńskim masowych grobów polskich oficerów. W obliczu klęski na froncie wschodnim Niemcy postanowiły wykorzystać tę zbrodnię propagandowo, próbując rozbić koalicję antyniemiecką i zjednać społeczność międzynarodową na rzecz walki ze Związkiem Sowieckim. Ekshumację mogił polskich jeńców prowadzono pod kierunkiem prof. Gerharda Buhtza, dyrektora Instytutu Medycyny Sądowej i Kryminalistyki Uniwersytetu we Wrocławiu. Wkrótce w niemieckich gazetach polskojęzycznych wydawanych na terenie okupowanym przez Rzeszę zaczęły ukazywać się listy z nazwiskami zidentyfikowanych ofiar, a na ulicach miast pojawiły się plakaty propagandowe.
Stalin, tak jak i podporządkowani mu polscy komuniści, od razu ogłosił, że komunikat jest prowokacją. 28 kwietnia 1943 roku Wanda Wasilewska w gazecie „Izwiestija” oskarżyła o dokonanie zbrodni Trzecią Rzeszę, a kilka dni później to samo uczyniło kierownictwo Polskiej Partii Robotniczej.
Chcąc umiędzynarodowić sprawę mordu na polskich jeńcach, do przeprowadzenia ekshumacji i zbadania okoliczności mordu Niemcy zaprosili Międzynarodowy Czerwony Krzyż (MCK). Niezależnie prośbę do MCK skierował także rząd RP, co posłużyło Stalinowi jako pretekst do oskarżenia go o współpracę z Trzecią Rzeszą i podjęcia decyzji o „przerwaniu stosunków z rządem polskim”. Ponadto Moskwa odmówiła udziału w działaniach MCK.
Niemcy do prac nad zbadaniem okoliczności zbrodni w Lesie Katyńskim zaprosili wybitnych specjalistów medycyny sądowej z całej Europy, którzy ponad wszelką wątpliwość potwierdzili sprawstwo sowieckie. Równocześnie w Katyniu, za wiedzą i zgodą rządu polskiego, działała Komisja Techniczna Polskiego Czerwonego Krzyża (PCK) pod kierunkiem Kazimierza Skarżyńskiego. Komisji udało się zidentyfikować 2733 z ponad 4243 ekshumowanych ciał. Powstał pierwszy prowizoryczny cmentarz składający się z sześciu bratnich mogił. Generałowie Bronisław Bohaterewicz (Bohatyrewicz) oraz Mieczysław Smorawiński spoczęli w indywidualnych grobach.
Kłamstwo i walka o prawdę
Pomimo wiedzy o zbrodni sowieckiej dokonanej na polskich oficerach w Katyniu rządy Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii nie były zainteresowane nadawaniem sprawie rozgłosu. Ważniejsza niż los jeńców armii sojuszniczej była trwałość militarno-politycznego sojuszu ze Stalinem w wojnie z Hitlerem.
Po zajęciu Smoleńszczyzny w Lesie Katyńskim działała ekipa NKGB-NKWD, która stosownie do kłamliwej wersji sowieckiej o niemieckim sprawstwie Zbrodni preparowała dowody rzeczowe i „przygotowała” świadków, których w styczniu 1944 roku postawiono przed powołaną ad hoc sowiecką komisją na czele z Nikołajem Burdenką i dziennikarzami z zagranicy.
W miejsce poprzedniego upamiętnienia wzniesiono dwie symboliczne mogiły. Przy tych mogiłach 30 stycznia 1944 roku, z udziałem żołnierzy 1. Korpusu Polskich Sił Zbrojnych w Związku Sowieckim pod dowództwem gen. Zygmunta Berlinga (skądinąd jeńca obozu starobielskiego, który zgodził się na współpracę z Sowietami), odbyły się uroczystości poświęcone zamordowanym przez Niemców – jak wówczas twierdzono – polskim oficerom. Kapelan wojskowy ks. Wilhelm Kubsz odprawił w tej intencji mszę świętą.
Teren Lasu Katyńskiego odgrodzono od świata wysokim drewnianym płotem. Na miejscu Zbrodni postawiono niewielki obelisk z napisami w języku rosyjskim i polskim, z błędami „Ś.P. Tu są pogrzebani niewolnicy oficerowie Wojska Polskiego w strasznych męczarniach zamordowani przez niemiecko-faszystowskich okupantów jesienią 1941 roku”. W latach siedemdziesiątych obelisk zastąpiła tablica „Ofiarom faszyzmu – oficerom polskim, rozstrzelanym przez hitlerowców w 1941 roku”.
W 1946 roku Związek Sowiecki starał się włączyć do aktu oskarżenia przeciwko głównym niemieckim zbrodniarzom wojennym w Norymberdze zarzut zamordowania polskich oficerów w Katyniu we wrześniu 1941 roku. Nieprzekonujące zeznania świadków, liczne błędy i nieścisłości w oskarżeniu sowieckim sprawiły, że ostatecznie w wyroku Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze oskarżenie Niemców o zbrodnie na polskich oficerach zostało pominięte.
Temat Zbrodni powrócił w czasie zimnej wojny. W 1951 roku Izba Reprezentantów Kongresu USA powołała komisję do zbadania sprawy katyńskiej pod kierownictwem Raya Johna Maddena (tzw. komisja Maddena). Raport końcowy, sporządzony w 1952 roku, obarczył winą Sowietów.
W latach siedemdziesiątych w Związku Sowieckim zaczęto nagłaśniać sprawę zbrodni dokonanej przez Niemców na ludności cywilnej w białoruskiej wsi Chatyń w 1943 roku. O wyborze tego miejsca spośród wielu podobnych, również obarczonych tragiczną historią, zadecydowało podobieństwo nazw. Na miejscu spalonej wsi stworzono kompleks monumentalnych pomników upamiętniających zbrodnię, pod którym składały kwiaty przyjeżdżające do ZSRS delegacje zagraniczne i głowy państw, m.in. prezydent USA Richard Nixon. Manipulacja ta miała zatrzeć pamięć o Katyniu i powiązać Zbrodnię z Niemcami.
Pamięć o ofiarach Zbrodni Katyńskiej kultywowały emigracja polityczna i władze polskie na uchodźstwie. Na początku lat pięćdziesiątych przy kościele św. Wojciecha w Detroit, staraniem amerykańskiej Polonii, został wzniesiony pierwszy na świecie pomnik katyński. Pomniki i tablice powstały również m.in. w Londynie, Paryżu, Toronto, Rzymie, Melbourne i Johannesburgu.
Na Zachodzie ukazywały się publikacje przypominające o losie zamordowanych jeńców i upominające się o prawdę, m.in. autorstwa Janusza K. Zawodnego, Józefa Mackiewicza, Zdzisława Stahla, Józefa Czapskiego. Nieocenionym źródłem wiedzy o życiu polskich jeńców wojennych w Kozielsku są zwłaszcza dzienniki, pamiętniki jeńców odnalezione przy zwłokach podczas niemieckiej ekshumacji w Lesie Katyńskim. Wszystkie zapiski urywają się na przełomie kwietnia i maja 1940 roku, co stanowi jeden z dowodów na sowieckie sprawstwo Mordu. Równie cenne są wspomnienia ocalałych z Kozielska jeńców, w tym zasłużonych dla ujawnienia prawdy o Zbrodni Katyńskiej prof. Stanisława Swianiewicza i ks. prałata Zdzisława Peszkowskiego.
Kłamstwo o rzekomym sprawstwie niemieckim przez długie lata stanowiło oficjalną wykładnię władz sowieckich i podległych im władz Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Akty zgonu przekazywane rodzinom katyńskim nosiły fałszywe daty, np. dzień zakończenia II wojny światowej. Szykanom poddawano rodziny ofiar Zbrodni, wdowy po zamordowanych zwalniano z pracy, a dzieciom utrudniano przyjęcie na studia. Władze sięgały również po represje karne wobec tych, którzy walczyli o prawdę. Na kary więzienia od trzech do pięciu lat skazano m.in. o. Tadeusza Ruska i ks. Leona Musielaka (więźnia Kozielska).
Oprócz „oficjalnej” pamięci istniała jednak również ta „nieoficjalna”. Tablice poświęcone ofiarom Zbrodni Katyńskiej umieszczano w kościołach, a nazwiska zamordowanych – na grobowcach rodzinnych.
Pamięć o Katyniu stanowiła ważny element działalności członków opozycji demokratycznej, którzy pomimo szykan i represji ze strony Służby Bezpieczeństwa (SB) drukowali i kolportowali w drugim obiegu książki, kalendarze, ulotki, broszury, plakaty, znaczki i karty pocztowe, upamiętniające tragiczne wydarzenia.
W 1978 roku grupa niezależnych badaczy, m.in. Adam Macedoński, Andrzej Kostrzewski i Stanisław Tor, powołała w Krakowie podziemny Instytut Katyński wydający nielegalnie „Biuletyn Katyński” oraz literaturę poświęconą Zbrodni.
Do tragicznych wydarzeń doszło na krakowskim rynku 21 marca 1980 roku, kiedy to żołnierz Armii Krajowej, emerytowany piekarz Walenty Badylak, dokonał aktu samospalenia w proteście przeciwko przemilczeniu przez władzę komunistyczną Zbrodni Katyńskiej.
Z inicjatywy księdza Stefana Niedzielaka, Stefana Melaka, Andrzeja Szomańskiego, Mariana Jeznacha, a także wybitnego historyka sprawy katyńskiej prof. Jerzego Łojka 31 lipca 1981 roku na warszawskim Cmentarzu Wojskowym na Powązkach wzniesiono pomnik – Krzyż Katyński z datą Zbrodni: 1940. Wielokrotnie niszczony przez SB i ponownie stawiany, stał się symbolem walki o prawdę. Ksiądz Niedzielak, duszpasterz Rodzin Katyńskich, został zamordowany w nocy z 19 na 20 stycznia 1989 roku. Jego zabójców nie zidentyfikowano do dziś.
W październiku 1989 roku grono zasłużonych badaczy Zbrodni Katyńskiej: Andrzej Chmielarz, Jerzy Jackl, Stanisław Maria Jankowski, Andrzej Kunert, Bożena Łojek, Adam Macedoński, Marek Tarczyński, Jacek Trznadel, Jędrzej Tucholski i Wojciech Ziembiński powołało w Polsce Komitet Historyczny Badania Zbrodni Katyńskiej, przemianowany następnie na Niezależny Komitet Historyczny Badania Zbrodni Katyńskiej. Komitet wraz z Polską Fundacją Katyńską wydają „Zeszyty Katyńskie” zawierające prace naukowe i materiały źródłowe poświęcone Zbrodni.
Triumf prawdy
Zmiany polityczne i rozpad Związku Sowieckiego stworzyły szansę na ujawnienie prawdy o Zbrodni Katyńskiej. W trakcie spotkania w Moskwie 13 kwietnia 1990 roku prezydent ZSRS Michaił Gorbaczow przekazał na ręce prezydenta RP Wojciecha Jaruzelskiego wybrane dokumenty dotyczące Zbrodni.
Tego samego dnia w komunikacie agencji TASS oznajmiono, że odpowiedzialność za Zbrodnię Katyńską ponoszą bezpośrednio „Beria i Mierkułow i ich pomocnicy”, a ponadto, że „strona sowiecka, wyrażając ubolewanie w związku z tragedią katyńską, oświadcza, że jest ona jedną z ciężkich zbrodni stalinizmu”. Naczelna Prokuratura Wojskowa ZSRS rozpoczęła śledztwo, w wyniku którego ujawniono miejsca pochówków jeńców Starobielska w Charkowie (Piatichatkach) i Ostaszkowa w Miednoje. W 1991 roku przeprowadzono tam wstępne polsko-sowieckie prace ekshumacyjne, podczas których odkryto szczątki polskich oficerów i policjantów zamordowanych w 1940 roku przez NKWD.
Strona polska w dalszym ciągu zabiegała o odtajnienie i ujawnienie wszystkich dokumentów dotyczących Katynia. 14 października 1992 roku specjalny wysłannik prezydenta Borysa Jelcyna prof. Rudolf Pichoja, szef rosyjskiej służby archiwalnej, wręczył w Warszawie prezydentowi Lechowi Wałęsie kserokopie tzw. zamkniętego pakietu nr 1 zawierającego decyzję Biura Politycznego KC WKP(b) z 5 marca 1940 roku o rozstrzelaniu polskich jeńców i więźniów z Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi wraz z formalnie inicjującym wnioskiem w tej sprawie szefa NKWD Berii oraz wybranej późniejszej dokumentacji związanej z realizacją ludobójczej decyzji. Następnego roku w czasie wizyty w Polsce Borys Jelcyn złożył kwiaty pod Krzyżem Katyńskim na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie.
5 maja 1994 roku zastępca szefa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy gen. Andrij Chomicz przekazał polskim władzom listę więźniów zamordowanych na terenie Ukraińskiej SRS w ramach Zbrodni Katyńskiej – tzw. listę ukraińską. Do dziś nie znamy nazwisk więźniów zamordowanych w Białoruskiej SRS.
Zawarte z władzami Rosji i Ukrainy porozumienia umożliwiły przeprowadzenie kolejnych ekshumacji w Katyniu i Miednoje (1994–1995) oraz Charkowie (1994–1996). Ekipami kierowali: w Katyniu – prof. Marian Głosek, archeolog; w Miednoje – prof. Bronisław Młodziejowski, antropolog; w Charkowie – prof. Andrzej Kola, archeolog.
W Lesie Katyńskim udało się, poprzez odwierty i wykopy, zlokalizować wszystkie groby utworzone w 1943 roku przez Komisję Techniczną PCK. Ponadto, znaleziono i odkryto wszystkie doły śmierci. Przeprowadzone prace dowiodły ponad wszelką wątpliwość, że w obrębie Memoriału Katyńskiego spoczywają szczątki polskich oficerów Wojska Polskiego zamordowanych wiosną 1940 roku przez NKWD. Wydobyte z grobów po przeprowadzeniu badań złożono na powrót w mogiłach, natomiast szczątki kostne z dołów śmierci zostały 31 sierpnia 1995 roku pochowane na cmentarzu PCK. W uroczystości uczestniczył posługujący w Smoleńsku franciszkanin o. Ptolemeusz (Jacek Kuczmik). W obecności członków rodziny gen. Smorawińskiego, ks. Zdzisława Peszkowskiego, delegacji Rodzin Katyńskich i Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa (ROPWiM) 7 września odbył się powtórny pogrzeb generałów.
Część wydobytych przedmiotów należących do polskich jeńców można zobaczyć w Muzeum Katyńskim w Warszawie.
Niemal natychmiast po ujawnieniu prawdy o Zbrodni Katyńskiej przystąpiono do tworzenia koncepcji należytego upamiętnienia ofiar. O podjęciu przez Polskę starań w sprawie budowy polskich cmentarzy wojennych w miejscu zbrodni i należytego pogrzebania zwłok ofiar przesądziła wola rodzin katyńskich.
Z powodu niemożności urządzenia indywidualnych grobów w Katyniu, Miednoje i Charkowie zdecydowano się na budowę nekropolii wojskowych z mogiłami zbiorowymi. Wyjątek stanowią dwa katyńskie groby generałów – Mieczysława Smorawińskiego i Bronisława Bohaterewicza (Bohatyrewicza).
Nieocenioną rolę w powstaniu cmentarzy katyńskich i kultywowaniu pamięci o Zbrodni Katyńskiej odegrała ROPWiM i jej sekretarz generalny Andrzej Przewoźnik. W wyniku konkursu na projekt zagospodarowania przestrzennego cmentarzy, rozpisanego przez ROPWiM do realizacji wybrano propozycję zespołu kierowanego przez artystów rzeźbiarzy Zdzisława Pidka i Andrzeja Sołygę.
W 2000 roku, sześćdziesiąt lat po dokonaniu Zbrodni, otwarto i poświęcono w miejscach ukrycia zwłok trzy cmentarze katyńskie w Charkowie, Katyniu i Miednoje.
Czwarty Polski Cmentarz Wojenny został otwarty w Kijowie-Bykowni 21 września 2012 roku, gdy przeprowadzone prace archeologiczno-ekshumacyjne wykazały, że to tam ukryto zwłoki części ofiar Zbrodni Katyńskiej zamordowanych w więzieniach i umieszczonych na tzw. liście ukraińskiej.
Wciąż, mimo usilnych starań władz polskich, nie udało się upamiętnić ofiar z tzw. listy białoruskiej, a więc obywateli II Rzeczypospolitej zamordowanych na mocy „decyzji katyńskiej” najprawdopodobniej w Mińsku i pogrzebanych w uroczysku Kuropaty.
Od 30 listopada 2004 roku śledztwo w sprawie Zbrodni Katyńskiej prowadzi Instytut Pamięci Narodowej, traktując ją jako zbrodnię wojenną i zbrodnię przeciwko ludzkości niepodlegającą przedawnieniu. Wreszcie w 2007 roku, uchwałą z dnia 14 listopada, Sejm Rzeczypospolitej Polskiej ustanowił 13 kwietnia Dniem Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej, w hołdzie wszystkim ofiarom Zbrodni i dla uczczenia ich pamięci.
Autor: dr Maciej Wyrwa
Na podst.: Katyń. Przewodnik szlakiem Zbrodni. Kozielsk-Smoleńsk-Gniezdowo-Las Katyński, J. Rogoża, M. Wyrwa, Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia, Warszawa 2019.